Details
Date:

23 listopada

Time:

03:30 pm

Website:
Event Website
Venue

Klub Wedrowki

Podwale 37/38

Wroclaw, Poland, 50-040

Opowieść poprzedzona muzycznym wystąpieniem na tank drums, co ma wprowadzić do rocznej przygody w Nowej Zelandii. Poruszę kwestię kulturowości Maorysów, jak otrzymałam w darze kamień pounamu, gdy pomogłam pewnej kobiecie z odrestaurowaniem perkusji jej ojca, który okazało się, że był dobrym kolegą himalaisty, Roba Halla. Opowiem o tym, jak Samoańczyk wykonał mi na plecach tatuaż i co znaczy kirituhi (tatuaż dla Pākehy – białego człowieka) oraz maoryskie Tā moko. Historia o stereotypach, w której Nowa Zelandia staje się czymś więcej niż tylko malowniczym krajem hobbitów, gejzerów i zielonych wzgórz.

To opowieść o drodze – tej przez kraj Maorysów i tej wewnętrznej, którą odbywa człowiek, gdy staje twarzą w twarz z własnymi ograniczeniami, pragnieniami i tęsknotą za wolnością. Będzie opowieść o Matariki (maoryski nowy rok), ciekawostki o ptaszku kiwi, o woofingu, graniu na perkusji, o normalnym życiu i wiele więcej. To nie jest zwykła podróż, lecz świadectwo uważności: na drugiego człowieka, na ziemię, na samego siebie. To odsłona kart historii o prawdach i mitach kolonializmu oraz polskich śladach na antypodach. O polskim dziecku z Pahiatui – Stanisławie, który przybył na statku do Wellington w 1944 roku. To inspiracja na odnalezienie przestrzeni, oddechu i własnego głosu w świecie, w którym każdy z nas musi odtańczyć swoją hakę. Wyruszmy w tę podróż razem! Poczytam fragmenty z pamiętnika i wydanej książki, którą będzie można zamówić, zakupić z autorskimi grafikami i zakładką.

FRAGMENT KSIĄŻKI i pamiętnika: Nikt tu na mnie specjalnie nie czekał, nikt mnie nie znał, co dawało mi pewne przywileje, ale nie chciałam ich nadużywać. A potem, gdy wyjeżdżałam, usłyszałam, że powinnam tu zostać. Ile język może przynieść zła – widziałam paproć jako lustro, w którym mogę się przeglądnąć. Oparłam o nią głowę, wzdychając. – Mówisz: źle, milczysz: jeszcze gorzej, bo wszystko próbujesz tłumaczyć czynami. A za tym wszystkim stoi po prostu pragnienie. „Cena obywatelstwa” we własnym życiu i okolicznościach jest naprawdę wysoka.